wtorek, 26 listopada 2013

Pure Beauty 3.

Czeeść! Wrzucam kolejny rozdział Pure Beauty szybko, bo obiecałam komuś, że to zrobię. Niedługo zacznę wstawiać zupełnie nową serię, w przerwach między PB, bo tak szybko się nie skończy.. Miłego czytania!

Rano zbudziły go promienie słońca, które wpadały do pomieszczenia przez niezasłonięte okno. Zmrużył najpierw powieki, nie odnotowując faktu, że nie leży w swoim własnym łóżku. Dopiero po chwili, gdy rozbudził się nieco bardziej, poczuł, jak czyjeś ramię spoczywa w jego pasie. Obejrzał się; ujrzał przystojną twarz czarnowłosego mężczyzny, oddychającego cicho przez lekko rozchylone wargi.
-Przeginasz. - mruknął Kou, chociaż tak naprawdę nie miał nic przeciwko temu, by fotograf go obejmował. - Naruszasz moją przestrzeń osobistą! - dodał, wpatrując się w tą spokojną buzię. Nie, stop, słowo „buzia” nie pasowało do twarzy z wyraźnie zaznaczoną brodą, żuchwą i lekkim zarostem. Shima wysunął dłoń w jego stronę i przesunął delikatnie palcem po linii żuchwy; wyczuł wyraźnie krótkie włoski na skórze. Przekręcił lekko głowę, wciąż spoglądając na mężczyznę. Odkrył, że zaczął go w jakiś sposób fascynować, może nawet pociągać fizycznie? Był czarujący, ujmujący, potrafił go wesprzeć na pierwszej sesji, kiedy myślał, żeby rzucić to w cholerę i wrócić do domu, by zjeść kolację z rodzicami i starszą siostrą; poskarżyć się na panią profesor, która zwróciła mu uwagę na wykładzie, gdy spał po imprezie. Stop, jego rodzice na pewno nie pochwaliliby tego postępowania, gdyż wyraźnie odradzali mu pójście na imprezę z czwartku na piątek. On, oczywiście, musiał zrobić po swojemu. Z rozmyślań wyrwał go przeciągły pomruk; wtedy uświadomił sobie, że jego dłoń wciąż spoczywa na twarzy Yuu.
-Dzień dobry. - wymamrotał czarnowłosy, zacieśniając uścisk wokół pasa Takashimy.
-Nie mogę przez ciebie oddychać. - odparł rudowłosy, uśmiechając się mimo swoich słów.
-Może jakieś śniadanie?
-A czy jako model nie muszę uważać na sylwetkę?
-To nie wyklucza możliwości jedzenia śniadań. - Aoi spojrzał na niego z lekko zmarszczonymi brwiami; był zwolennikiem zdrowego odżywiania i choćby miał się spóźnić na wykłady, to śniadanie zawsze musiał zjeść.
-To co na śniadanie? Waciki nasączone octem? - sporo się nasłuchał o metodach odchudzania swoich koleżanek, które pragnęły być modelkami. Poza głodzeniem się, to był chyba najczęściej wymieniany sposób na osiągnięcie upragnionej sylwetki.
Yuu westchnął cicho, podnosząc się do pozycji siedzącej; jego nowy obiekt zainteresowania zdawał się być niereformowalny. Tak w ogóle, jak można spożywać ocet? Co prawda szybciej rozpuszczał pożywienie w żołądku, może trochę przyspieszał metabolizm komórek (co było wątpliwe), ale poza tym nie miał żadnych właściwości odchudzających.
-Nie musisz się odchudzać. - zapewnił Takashimę, uśmiechając się do niego rozbrajająco. - A teraz chodź, idziemy na śniadanie. Pożyczę ci jakąś koszulkę.
Obaj wstali z łóżka, by się ubrać. Kou dostał najzwyklejszy czarny t-shirt, w którym było mu do twarzy. Uwielbiał czarne ubrania, gdyż wyglądał w nich na jeszcze bledszego, niż był naprawdę. Do tego te bordowe, dopasowane spodnie i wyglądał całkiem całkiem. Przeszli korytarzem do kuchni, w której byli już rodzice i siostra Yuu.
-Dzień dobry. - powiedzieli chórem, widząc zaspanych jeszcze mężczyzn.
-Na co macie ochotę? - spytał pan Shiroyama, stojąc przy blacie, na którym spoczywała miska z ryżem. Obok stał słoik najzwyklejszego dżemu truskawkowego, a po drugiej stronie – kawałki wędzonego łososia.
-Onigiri? - domyślił się Shima, zaglądając ojcu Yuu przez ramię. - Na śniadanie?
-A dlaczego by nie? - spytała Yumi, uśmiechając się szeroko.
-Masz łososia na zębach. - zauważył Aoi.
-To z czym sobie życzycie?
-Z dżemem. - odpowiedzieli równocześnie chłopcy, po czym zaśmiali się; poczuli się jak starzy przyjaciele.


Po zjedzeniu dwóch onigiri, Yuu i Kou wrócili do pokoju fotografa.
-Niedługo znowu zrobimy ci sesję, żeby wzbogacić portfolio. - powiedział Yuu, zamykając za nimi drzwi. - Zastanowimy się tylko nad stylizacją, ale to już zadanie mojej siostry. Ja mam po prostu zrobić ci ładne zdjęcia. - uśmiechnął się, patrząc w jego czekoladowe oczy. Zaczął się w nich zatracać, aż wreszcie Shima mrugnął. Wtedy odwrócił wzrok, jakby się speszył. Rudowłosy zauważył to; podszedł bliżej niego i chwycił za brodę, by móc zmusić go do ponownego spojrzenia mu w oczy.
-Podobam ci się? - spytał prosto z mostu, uśmiechając się łagodnie. Shiroyama, zaskoczony jego bezczelnością, zamrugał oczami.
-Może trochę.. No trochę bardzo. - przyznał. Tak naprawdę wcale nie musiał tego mówić; spojrzenie mówiło za niego. Zapadła między nimi cisza, która wcale nie była niezręczna. Przyglądali się sobie nawzajem, podświadomie zapamiętując pewne szczegóły twarzy bądź ciała towarzysza; o, Kou miał ze trzy pieprzyki na szyi, a Yuu wyjątkowo ciemne, niemal czarne oczy, idealnie współgrające z czarnymi włosami. Takashima przesunął kciukiem po wydatnej wardze mężczyzny, jakby badał jej miękkość; idealna.
-To co z tymi zdjęciami? - spytał, jak gdyby nigdy nic. Wtedy czarnowłosy zamrugał powiekami niczym osaczone zwierzę, zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią.
-Ja.. Pójdę spytać ojca. To on jest grafikiem; aczkolwiek muszę wybrać kilka nieprzerobionych, bo pójdą na moje zaliczenie. Profesor ma ocenić zdolności do fotografowania, a nie zdolności do przerabiania w photoshopie.
Gdy to powiedział, wybiegł z pokoju. Kou nie mógł się nie uśmiechnąć.


-Gdzie się podziewałeś?!
Tak właśnie zareagowała matka Shimy, kiedy stawił się w domu w sobotę wieczorem. Co miał jej powiedzieć? Gdyby zaczął opowiadać o sesji fotograficznej, to by go wyśmiała. Tak samo ojciec i siostra. Zawsze mieli go za dosyć zakompleksionego chłopaka, który nie wierzy w siebie. Nawet nie byli świadomi rewolucji która zadziała się w jego wnętrzu, zwłaszcza gdy zobaczył efekty sesji. Razem wybrali zdjęcia na zaliczenie Yuu, jak i te do portfolio. Zamiast tego powiedział mamie, że wybrał się z kolegami na imprezę do klubu i przenocował u tego, który mieszkał najbliżej. W to jeszcze była skłonna uwierzyć.
Ledwo wszedł do swojego pokoju, a odezwała się jego komórka.
Tęsknię,
Yuu.”
No tak, zdążył już zapomnieć, że dał mu swój numer. Odpisał, że również tęskni; naprawdę tak było. Nie miał pojęcia, kiedy będzie dane mu spotkać się z przystojnym fotografem ponownie, a tak to przynajmniej mieli ze sobą jakiś kontakt. Usiadł przy biurku, włączył komputer by sprawdzić wszelkie możliwe portale społecznościowe i wyłączył go. Odkrył, że teraz nic nie interesuje go tak bardzo, jak osoba Shiroyamy. „Cholera, ma mnie”, pomyślał rudowłosy, gdy położył się na łóżku i kontemplował sufit, na którym do oglądania nie było właściwie nic poza lampą.


Według jego planu zajęć, poniedziałek był dniem wolnym. Zamiast jednak spać do dziesiątej, zerwał się o ósmej rano by sprawdzić w internecie adres Akademii Sztuk Pięknych, gdzie najpewniej był wydział fotografii. Okazało się, że jest to cholernie daleko; musiałby jechać metrem godzinę, a potem piętnaście minut iść. Czego jednak się nie robi dla.. Właśnie. Miłość to to nie była, co najwyżej zauroczenie. Od kilku dobrych lat wiedział, że jest gejem, podobają mu się faceci i nie miał zamiaru tego zmieniać. Sprawdził jeszcze plan zajęć; Yuu był na trzecim roku, przynajmniej tak mu powiedział, więc zerknął o której kończy zajęcia. Z rozpiski wynikało, że o trzynastej, więc miał jeszcze trochę czasu. Postanowił wziąć relaksujący prysznic; żel o zapachu granatu zdecydowanie go rozluźnił.


Kilka godzin później stał już w metrze, które jak na porę przedpołudniową było dziwnie zatłoczone. Po godzinie wysiadł na odpowiednim przystanku, wszedł po schodach na ulicę i poszedł we właściwym kierunku. Po kilkunastu minutach dotarł pod budynek Akademii; nie dało się go pomylić z żadnym innym, ponieważ pod drzwiami stali ludzie, po których było widać, że są artystami. Kolorowe włosy, kolczyki, różnorakie ubrania; podobało mu się to. Wypatrywał wśród nich Yuu i w końcu wypatrzył. Szedł z jakimś chłopakiem; po chwili przystanęli i kontynuowali rozmowę, po której Shiroyama pocałował rozmówcę w policzek. Kou zmarkotniał. Może byli parą? Nie, niemożliwe, przecież Aoi dał mu do zrozumienia, że to właśnie on mu się podoba. Dopiero po chwili, ze smutnym uśmiechem, podszedł do starszego.
-Kou-chan! - Yuu uśmiechnął się szeroko, po czym i jego pocałował. Nie w policzek; w kącik ust. - Co ty tu robisz?
-Pomyślałem, że cię odwiedzę. - odparł po prostu, wzruszając ramionami. Shiroyamy nie obeszło zbytnio jego obojętne zachowanie. Był zbyt szczęśliwy z powodu tego spotkania. Pożegnał się z kolegą i poprowadził Shimę do swojej ulubionej kawiarni. Tam usiedli przy stoliku na samym końcu sali, chcąc sobie stworzyć jakąś iluzję prywatności. Wzięli do rąk karty z ofertą zamówień.
-Co byś chciał? Ja ci postawię.
-Loda.
Yuu niemal zakrztusił się ze śmiechu.

3 komentarze:

  1. Hyhyhy ;__; tym końcowy dialogiem mnie rozwaliłaś . Od razu mam skojarzenia XD nie mal sama się zakrztusiłam ze śmiechu xd a opo zapowiada się fajnie . ;3
    Życzę Weny ;p - shian

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, że świetnie piszesz ? Twoje opowiadania zaliczają się już do moich ulubionych.. a że jeszcze uwielbiam Aoihę to już w ogóle. XD
    Z tym lodem to mnie rozwaliło, hahah. :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejną część !

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna świetna część, aż żal nie skomentować. Końcówka mnie rozwaliła XD Mam ulubionego bloga z Reituki, ale brakowało mi fajnego bloga z Aoihą i widzę, że właśnie tak znalazłam. Niecierpliwie czekam na inne Twoje opowiadania.

    OdpowiedzUsuń