Rano zbudziły go promienie słońca,
które wpadały do pomieszczenia przez niezasłonięte okno. Zmrużył
najpierw powieki, nie odnotowując faktu, że nie leży w swoim
własnym łóżku. Dopiero po chwili, gdy rozbudził się nieco
bardziej, poczuł, jak czyjeś ramię spoczywa w jego pasie. Obejrzał
się; ujrzał przystojną twarz czarnowłosego mężczyzny,
oddychającego cicho przez lekko rozchylone wargi.
-Przeginasz. - mruknął Kou, chociaż
tak naprawdę nie miał nic przeciwko temu, by fotograf go obejmował.
- Naruszasz moją przestrzeń osobistą! - dodał, wpatrując się w
tą spokojną buzię. Nie, stop, słowo „buzia” nie pasowało do
twarzy z wyraźnie zaznaczoną brodą, żuchwą i lekkim zarostem.
Shima wysunął dłoń w jego stronę i przesunął delikatnie palcem
po linii żuchwy; wyczuł wyraźnie krótkie włoski na skórze.
Przekręcił lekko głowę, wciąż spoglądając na mężczyznę.
Odkrył, że zaczął go w jakiś sposób fascynować, może nawet
pociągać fizycznie? Był czarujący, ujmujący, potrafił go
wesprzeć na pierwszej sesji, kiedy myślał, żeby rzucić to w
cholerę i wrócić do domu, by zjeść kolację z rodzicami i
starszą siostrą; poskarżyć się na panią profesor, która
zwróciła mu uwagę na wykładzie, gdy spał po imprezie. Stop, jego
rodzice na pewno nie pochwaliliby tego postępowania, gdyż wyraźnie
odradzali mu pójście na imprezę z czwartku na piątek. On,
oczywiście, musiał zrobić po swojemu. Z rozmyślań wyrwał go
przeciągły pomruk; wtedy uświadomił sobie, że jego dłoń wciąż
spoczywa na twarzy Yuu.
-Dzień dobry. - wymamrotał
czarnowłosy, zacieśniając uścisk wokół pasa Takashimy.
-Nie mogę przez ciebie oddychać. -
odparł rudowłosy, uśmiechając się mimo swoich słów.
-Może jakieś śniadanie?
-A czy jako model nie muszę uważać
na sylwetkę?
-To nie wyklucza możliwości jedzenia
śniadań. - Aoi spojrzał na niego z lekko zmarszczonymi brwiami;
był zwolennikiem zdrowego odżywiania i choćby miał się spóźnić
na wykłady, to śniadanie zawsze musiał zjeść.
-To co na śniadanie? Waciki nasączone
octem? - sporo się nasłuchał o metodach odchudzania swoich
koleżanek, które pragnęły być modelkami. Poza głodzeniem się,
to był chyba najczęściej wymieniany sposób na osiągnięcie
upragnionej sylwetki.
Yuu westchnął cicho, podnosząc się
do pozycji siedzącej; jego nowy obiekt zainteresowania zdawał się
być niereformowalny. Tak w ogóle, jak można spożywać ocet? Co
prawda szybciej rozpuszczał pożywienie w żołądku, może trochę
przyspieszał metabolizm komórek (co było wątpliwe), ale poza tym
nie miał żadnych właściwości odchudzających.
-Nie musisz się odchudzać. - zapewnił
Takashimę, uśmiechając się do niego rozbrajająco. - A teraz
chodź, idziemy na śniadanie. Pożyczę ci jakąś koszulkę.
Obaj wstali z łóżka, by się ubrać.
Kou dostał najzwyklejszy czarny t-shirt, w którym było mu do
twarzy. Uwielbiał czarne ubrania, gdyż wyglądał w nich na jeszcze
bledszego, niż był naprawdę. Do tego te bordowe, dopasowane
spodnie i wyglądał całkiem całkiem. Przeszli korytarzem do
kuchni, w której byli już rodzice i siostra Yuu.
-Dzień dobry. - powiedzieli chórem,
widząc zaspanych jeszcze mężczyzn.
-Na co macie ochotę? - spytał pan
Shiroyama, stojąc przy blacie, na którym spoczywała miska z ryżem.
Obok stał słoik najzwyklejszego dżemu truskawkowego, a po drugiej
stronie – kawałki wędzonego łososia.
-Onigiri? - domyślił się Shima,
zaglądając ojcu Yuu przez ramię. - Na śniadanie?
-A dlaczego by nie? - spytała Yumi,
uśmiechając się szeroko.
-Masz łososia na zębach. - zauważył
Aoi.
-To z czym sobie życzycie?
-Z dżemem. - odpowiedzieli
równocześnie chłopcy, po czym zaśmiali się; poczuli się jak
starzy przyjaciele.
Po zjedzeniu dwóch onigiri, Yuu i Kou
wrócili do pokoju fotografa.
-Niedługo znowu zrobimy ci sesję,
żeby wzbogacić portfolio. - powiedział Yuu, zamykając za nimi
drzwi. - Zastanowimy się tylko nad stylizacją, ale to już zadanie
mojej siostry. Ja mam po prostu zrobić ci ładne zdjęcia. -
uśmiechnął się, patrząc w jego czekoladowe oczy. Zaczął się w
nich zatracać, aż wreszcie Shima mrugnął. Wtedy odwrócił wzrok,
jakby się speszył. Rudowłosy zauważył to; podszedł bliżej
niego i chwycił za brodę, by móc zmusić go do ponownego
spojrzenia mu w oczy.
-Podobam ci się? - spytał prosto z
mostu, uśmiechając się łagodnie. Shiroyama, zaskoczony jego
bezczelnością, zamrugał oczami.
-Może trochę.. No trochę bardzo. -
przyznał. Tak naprawdę wcale nie musiał tego mówić; spojrzenie
mówiło za niego. Zapadła między nimi cisza, która wcale nie była
niezręczna. Przyglądali się sobie nawzajem, podświadomie
zapamiętując pewne szczegóły twarzy bądź ciała towarzysza; o,
Kou miał ze trzy pieprzyki na szyi, a Yuu wyjątkowo ciemne, niemal
czarne oczy, idealnie współgrające z czarnymi włosami. Takashima
przesunął kciukiem po wydatnej wardze mężczyzny, jakby badał jej
miękkość; idealna.
-To co z tymi zdjęciami? - spytał,
jak gdyby nigdy nic. Wtedy czarnowłosy zamrugał powiekami niczym
osaczone zwierzę, zastanawiając się nad dobrą odpowiedzią.
-Ja.. Pójdę spytać ojca. To on jest
grafikiem; aczkolwiek muszę wybrać kilka nieprzerobionych, bo pójdą
na moje zaliczenie. Profesor ma ocenić zdolności do fotografowania,
a nie zdolności do przerabiania w photoshopie.
Gdy to powiedział, wybiegł z pokoju.
Kou nie mógł się nie uśmiechnąć.
-Gdzie się podziewałeś?!
Tak właśnie zareagowała matka Shimy,
kiedy stawił się w domu w sobotę wieczorem. Co miał jej
powiedzieć? Gdyby zaczął opowiadać o sesji fotograficznej, to by
go wyśmiała. Tak samo ojciec i siostra. Zawsze mieli go za dosyć
zakompleksionego chłopaka, który nie wierzy w siebie. Nawet nie
byli świadomi rewolucji która zadziała się w jego wnętrzu,
zwłaszcza gdy zobaczył efekty sesji. Razem wybrali zdjęcia na
zaliczenie Yuu, jak i te do portfolio. Zamiast tego powiedział
mamie, że wybrał się z kolegami na imprezę do klubu i przenocował
u tego, który mieszkał najbliżej. W to jeszcze była skłonna
uwierzyć.
Ledwo wszedł do swojego pokoju, a
odezwała się jego komórka.
„Tęsknię,
Yuu.”
No tak, zdążył już zapomnieć, że
dał mu swój numer. Odpisał, że również tęskni; naprawdę tak
było. Nie miał pojęcia, kiedy będzie dane mu spotkać się z
przystojnym fotografem ponownie, a tak to przynajmniej mieli ze sobą
jakiś kontakt. Usiadł przy biurku, włączył komputer by sprawdzić
wszelkie możliwe portale społecznościowe i wyłączył go. Odkrył,
że teraz nic nie interesuje go tak bardzo, jak osoba Shiroyamy.
„Cholera, ma mnie”, pomyślał rudowłosy, gdy położył się na
łóżku i kontemplował sufit, na którym do oglądania nie było
właściwie nic poza lampą.
Według jego planu zajęć,
poniedziałek był dniem wolnym. Zamiast jednak spać do dziesiątej,
zerwał się o ósmej rano by sprawdzić w internecie adres Akademii
Sztuk Pięknych, gdzie najpewniej był wydział fotografii. Okazało
się, że jest to cholernie daleko; musiałby jechać metrem godzinę,
a potem piętnaście minut iść. Czego jednak się nie robi dla..
Właśnie. Miłość to to nie była, co najwyżej zauroczenie. Od
kilku dobrych lat wiedział, że jest gejem, podobają mu się faceci
i nie miał zamiaru tego zmieniać. Sprawdził jeszcze plan zajęć;
Yuu był na trzecim roku, przynajmniej tak mu powiedział, więc
zerknął o której kończy zajęcia. Z rozpiski wynikało, że o
trzynastej, więc miał jeszcze trochę czasu. Postanowił wziąć
relaksujący prysznic; żel o zapachu granatu zdecydowanie go
rozluźnił.
Kilka godzin później stał już w
metrze, które jak na porę przedpołudniową było dziwnie
zatłoczone. Po godzinie wysiadł na odpowiednim przystanku, wszedł
po schodach na ulicę i poszedł we właściwym kierunku. Po
kilkunastu minutach dotarł pod budynek Akademii; nie dało się go
pomylić z żadnym innym, ponieważ pod drzwiami stali ludzie, po
których było widać, że są artystami. Kolorowe włosy, kolczyki,
różnorakie ubrania; podobało mu się to. Wypatrywał wśród nich
Yuu i w końcu wypatrzył. Szedł z jakimś chłopakiem; po chwili
przystanęli i kontynuowali rozmowę, po której Shiroyama pocałował
rozmówcę w policzek. Kou zmarkotniał. Może byli parą? Nie,
niemożliwe, przecież Aoi dał mu do zrozumienia, że to właśnie
on mu się podoba. Dopiero po chwili, ze smutnym uśmiechem, podszedł
do starszego.
-Kou-chan! - Yuu uśmiechnął się
szeroko, po czym i jego pocałował. Nie w policzek; w kącik ust. -
Co ty tu robisz?
-Pomyślałem, że cię odwiedzę. -
odparł po prostu, wzruszając ramionami. Shiroyamy nie obeszło
zbytnio jego obojętne zachowanie. Był zbyt szczęśliwy z powodu
tego spotkania. Pożegnał się z kolegą i poprowadził Shimę do
swojej ulubionej kawiarni. Tam usiedli przy stoliku na samym końcu
sali, chcąc sobie stworzyć jakąś iluzję prywatności. Wzięli do
rąk karty z ofertą zamówień.
-Co byś chciał? Ja ci postawię.
-Loda.
Yuu niemal zakrztusił się ze śmiechu.
Hyhyhy ;__; tym końcowy dialogiem mnie rozwaliłaś . Od razu mam skojarzenia XD nie mal sama się zakrztusiłam ze śmiechu xd a opo zapowiada się fajnie . ;3
OdpowiedzUsuńŻyczę Weny ;p - shian
Wiesz, że świetnie piszesz ? Twoje opowiadania zaliczają się już do moich ulubionych.. a że jeszcze uwielbiam Aoihę to już w ogóle. XD
OdpowiedzUsuńZ tym lodem to mnie rozwaliło, hahah. :D
Z niecierpliwością czekam na kolejną część !
Kolejna świetna część, aż żal nie skomentować. Końcówka mnie rozwaliła XD Mam ulubionego bloga z Reituki, ale brakowało mi fajnego bloga z Aoihą i widzę, że właśnie tak znalazłam. Niecierpliwie czekam na inne Twoje opowiadania.
OdpowiedzUsuń