piątek, 20 grudnia 2013

Pure Beauty 7.

Witam Was! Jak przedświąteczne nastroje? Mam nadzieję, że wszyscy spędzicie święta spokojnie i dostaniecie wymarzone prezenty; jako, że nie będę dodawać już niczego przed świętami, życzę Wam wszystkim wesołych i radosnych świąt. A teraz miłego czytania!

Shimie tak dobrze się leżało na ramieniu Yuu, że zasnął; obejmował go w pasie, cicho pochrapując przez rozchylone wargi. Czarnowłosy nie miał serca go budzić, ale w końcu musiał wstać; wołała go matka, która właśnie zrobiła kolację. Kolację? To aż tyle leżeli na jego łóżku?
-Kou-chan, wstawaj. - mruknął, trącając delikatnie ramię chłopaka. Nie podziałało, nadal spał w najlepsze, więc Yuu wpadł na inny pomysł. Podniósł się ostrożnie i zawisł nad rudowłosym, wpatrując się w jego śpiącą twarz. Najpierw musnął ustami policzek Shimy; na nic. Pocałował go w nos – nadal spał. Zdecydował się na ostateczny krok; przytknął swoje wargi do jego, rozchylił je językiem i wtargnął nim do ich wnętrza. Usłyszał po chwili dziwny, zduszony jęk; podziałało. Uniósł spojrzenie znad jego nosa na oczy i uniósł lekko kąciki ust, jakby chciał się uśmiechnąć. Po chwili oderwał się od niego.
-Witamy w świecie żywych. - zażartował Yuu, siadając na biodrach Kou. Pomyślał w duchu, że wygląda wyjątkowo rozkosznie, taki zaspany i ze śpioszkami w kącikach oczu; palcami uniesionej dłoni wyciągnął delikatnie śpioszki, które wytarł w chusteczkę. Rudowłosy mruknął coś niewyraźnie. Najwidoczniej jeszcze się nie obudził.
-Ile spałem? - spytał niemrawo, unosząc się na łokciach.
-Jakieś cztery godziny.
-Co? To która jest?
-No.. Dwudziesta.
Shima zaklął; obiecał sobie i jakiejś sile wyższej, że wróci w miarę wcześnie do domu i zrobi coś na obiad. Do tego ta potworna migrena, która zaczęła go łapać; ból był niemal nie do wytrzymania. Położył się z powrotem i przyłożył palce do skroni, by je pomasować. Nic z tego; nadal bolało jak cholera. Zacisnął powieki, jakby to miało sprawić, że przestanie boleć.
-Słuchaj, nie masz jakiejś tabletki na ból głowy?
-Chwileczkę.
Yuu zszedł z jego bioder i poszedł do kuchni, skąd wziął tabletkę i szklankę z wodą. Przyniósł ją chłopakowi; ten połknął posłusznie pigułkę i popił, przymykając po chwili oczy. Miał nadzieję, że pomoże. Czarnowłosy wpatrywał się z troską w twarz swojego.. Chłopaka? Partnera? Mniejsza o nazwę; był dla niego bardzo ważny. Pogładził go po policzku; był dziwnie ciepły. I blady.
-Może jesteś chory?
-Nie, nie. To pewnie ciśnienie. - odparł Kou, kładąc dłoń na kolanie chłopaka. Gdy drzwi pokoju otworzyły się, nawet nie miał czasu na cofnięcie dłoni; ale to była tylko Yumi, przed którą nie musieli się ukrywać. Dziewczyna uśmiechnęła się, widząc rękę Shimy na kolanie swojego brata; zawsze bała się, że Yuu zostanie sam. Wszystko przez to, jaki zaganiany niegdyś był. Na szczęście to się zmieniło; dla Kou zawsze znalazł czas. Tak jak teraz, kiedy leżeli razem już którąś godzinę z rzędu.
-Kolacja. - powiedziała, po czym z nieschodzącym z twarzy uśmiechem wyszła z pokoju. Shima z trudem podniósł się z materaca, wszystko przez ten ból głowy. Tabletka nie pomagała ani trochę, a on czuł, że jak zje, to zrobi mu się jeszcze bardziej niedobrze. Mimo tego usiadł przy stole i spróbował zjeść makaron z sosem, który podała mu mama Yuu. Zjadł całą porcję, podziękował i czym prędzej wrócił do pokoju czarnowłosego, gdzie zwinął się na materacu z dłońmi przy głowie. „Niech to się wreszcie skończy”, pomyślał, mając niemal łzy w oczach z bólu.
-I jak? - spytał troskliwie Yuu, siadając obok Shimy.
-Boli. - jęknął w odpowiedzi, czując, jak po jego policzku spływa kilka łez spowodowanych bólem. Czuł się okropnie, a każda próba podniesienia się kończyła zawrotem głowy.
-Zostań ze mną. Odpuszczę sobie jutro zajęcia i zostanę z tobą. - postanowił czarnowłosy, głaszcząc rudawe włosy chłopaka. - A ja tymczasem przejdę się do apteki. Tabletka, którą ci dałem, była na zwykły ból głowy. Kupię coś na migrenę.
-Jest prawie dziewiąta wieczór. Musiałbyś iść do całodobowej.
-Poszukam. Poczekasz na mnie tutaj?
-Poczekam.
W tym momencie Kou zdał sobie sprawę z tego, ile musi znaczyć dla tego chłopaka, skoro ten wychodzi wieczorem z domu by poszukać dla niego tabletek.


Minęło pół godziny, a Yuu nadal nie było. Shima był coraz bardziej zaniepokojony; było trochę późno, więc kto wie, co mogło mu się stać po drodze.
-Gdzie jesteś? - wyszeptał. Podniósł się z łóżka i wziął swoją torbę, w której miał butelkę wody. Zauważył w środku coś świecącego; zmroziło go, kiedy zobaczył kwadracik z folii. Zupełnie o nim zapomniał, wszystko przez ból głowy. Może głowa rozbolała go właśnie z braku narkotyków? Nie, niemożliwe, przecież od jednego razu nie można się fizycznie uzależnić. Psychicznie owszem, ale objawy somatyczne to zupełnie inna bajka. Rozejrzał się po pokoju, jakby się bał, że ktoś go podgląda; postanowił zaryzykować. Wszystko odbyło się jak za pierwszym razem: wyciągnął banknot, wsunął jeden jego koniec do folii, a drugi do nosa, po czym szybko wciągnął proszek. Zdążył jeszcze wrzucić staniol do swojej torby, przykryć go zeszytami i odłożyć wszystko na krzesło. Potem złapała go senność.


-Kou, śpisz?
Było już około jedenastej, gdy usłyszał to pytanie. Podniósł ociężałą głowę, by spojrzeć na Yuu; wydawał się być za taką leciutką mgiełką.
-Nie.. To znaczy, zdrzemnąłem się na moment.
-Mam dla ciebie tabletki. I coś do popicia.
Na dłoni Yuu spoczywały dwie podłużne tabletki, a w drugiej ręce gościła szklanka z wodą. Shima nie był pewny, czy powinien je zażywać; w kontakcie z narkotykiem mogło to być niebezpieczne.
-Dlaczego tak długo cię nie było? - spytał, próbując odwrócić uwagę od leków. Czarnowłosy usiadł na materacu łóżka, wzdychając cicho.
-Musiałem pojechać metrem do sąsiedniej dzielnicy, bo u nas jedyna całodobowa apteka jest w remoncie. Trochę mi zeszło, zanim ją tam znalazłem.
No tak, to było całkiem zrozumiałe. Yuu wyciągnął tabletki w stronę Kou; nie było odwrotu. Musiał je połknąć i zrobił to z nadzieją, że nie wywołają jakiejś niebezpiecznej reakcji z substancją, którą zażył nie tak dawno. Co prawda ból głowy prawie zniknął, bo heroina znieczulała go na to, ale mimo wszystko nie chciał odmawiać zażycia leku. To byłoby zbyt podejrzane; i tak się bał, że Yuu zacznie grzebać w jego torbie i znajdzie kawałek folii z resztkami proszku. Shima westchnął, przymykając powieki. Czuł się przytłoczony tym wszystkim. Czarnowłosy źle odebrał jego westchnienie; wziął je za objaw okropnej migreny. Położył się przy nim, przytulił i pocałował go w czoło, niczym małe dziecko. Rudowłosy spojrzał na niego; uśmiechnął się.
-Dziękuję za wszystko. - mruknął, będąc mu wdzięcznym za opiekę, ale i uczucie, którym go darzył.
-Nie ma za co. Prześpij się, pójdę na moment do Yumi.


-Śpi?
-Tak, zasnął. To trochę dziwne, że on tyle śpi. Jak przyszedłem, spał, teraz też.
-Może to działanie tych tabletek? Nie przejmuj się. - dziewczyna wzruszyła ramionami, kierując po chwili swój wzrok na ekran laptopa; na nim gościło zdjęcie modelki umalowanej przez Yumi w stylistyce gyaru; sztuczne rzęsy, powiększający oczy makijaż. Yuu przyjrzał się jej krytycznie.
-Nie podoba mi się ta estetyka kompletnie.
-Mi też nie, wolę ostrzejsze klimaty. Ale zlecenie to zlecenie.
Czarnowłosy kiwnął głową, wpatrując się tępo w zasłonięte niebieskimi soczewkami oczy modelki. Cieszył się, że z Kou nie było takich problemów; chociaż jak się go pomalowało, był ładniejszy od niejednej dziewczyny. Kiedy tak myślał, ze zdziwieniem zauważył, że dziewczyna na zdjęciu prawie nie ma źrenic. Zdziwił się jeszcze bardziej, gdy uświadomił sobie, że oczy Kou wyglądały identycznie, gdy popatrzył na Yuu ostatni raz przed zaśnięciem.


Dwie godziny później postanowił, że położy się obok Shimy. Ściągnął z siebie niemal wszystkie ubrania, po czym ostrożnie ułożył się na materacu. Nie chciał go obudzić.
-Dobranoc. - wymruczał mu do ucha, całując je po chwili. Położył dłoń na jego ramieniu; ze zdziwieniem zauważył, że jest zimne. Podniósł się i spojrzał na twarz Shimy; wyglądała normalnie, jak każdego człowieka, który śpi. Uspokoił się myślą, że widocznie ramię było zimne ze względu na to, że przykrył się tylko od pasa w dół. Zaraz podciągnął kołdrę wyżej i przytulił go do siebie, tak, by móc ogrzać nieco zmarznięte ciało.
Nie mógł w nocy spać. Nie wiedział, czy to zimne ramię nie dawało mu spokoju, czy też te zmniejszone źrenice. Czego mogły być wynikiem? Nie wiedział.
Nie wiedział, jak bardzo jest naiwny.


Rano Kou obudził się z uczuciem, że spał zdecydowanie zbyt długo. Przekręcił się na plecy; zauważył czarnowłosego, który nadal był pogrążony we śnie. Zerknął na zegarek; była dziesiąta. Uświadomił sobie, że nawet nie powiadomił matki, gdzie spędza noc. Podniósł się z materaca i pogrzebał w torbie, ignorując folię namolnie wciskającą mu się między palce. Chciał o niej jak najszybciej zapomnieć.
W końcu wyciągnął telefon. No tak, dźwięki były wyciszone, więc nie słyszał, jak mama dzwoni. Postanowił do niej zadzwonić. W tym celu wyszedł na korytarz.
-Cześć mamo. Nie, tylko nie krzycz, jestem u Yuu. Potwornie bolała mnie głowa i stwierdziliśmy, że najbezpieczniej będzie zostać u niego. Tak, wrócę na kolację. Cześć.
Wrócił do sypialni. Spojrzał na sylwetkę chłopaka i poczuł wyrzuty sumienia, że go okłamuje; może powinien mu powiedzieć o narkotykach? Nie, zbyt duże ryzyko, że go zostawi, a Kou bardzo by tego nie chciał. Z drugiej strony w związkach najważniejsze było zaufanie i szczerość.
Bardzo długo bił się z myślami, ostatecznie postanawiając, że na razie przemilczy swój problem.

3 komentarze:

  1. Nieeee, Kouyou! Dlaczego on dalej to robi? ;-; Mam nadzieję, że kiedy Yuu się o tym dowie, to mu pomoże... Czekam na dalsze części!
    Tobie również życzę spokojnych i radosnych świąt! :D
    // Yumi

    OdpowiedzUsuń
  2. May-chan kiedy nastepny rozdzial?
    Nie moge sie juz doczekac :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo przepraszam za to, że nic nie wrzucam, ale święta, sylwester i studia narazie uniemożliwiają mi pisanie : c

      Usuń