Kou podszedł szybko do czarnowłosego
mężczyzny, który stał pod budynkiem uczelni z z bukietem kwiatów.
Oczy miał niemal okrągłe ze zdumienia; najpierw nie odzywa się
cały dzień, a później tak po prostu przychodzi do niego po
zajęciach?
-Co ty tu robisz? - spytał nieco
obcesowo, wręcz z pretensją. Yuu to jednak nie zraziło; uśmiechnął
się szeroko i pocałował go, znowu w kącik ust. Shima odsunął
się, jakby został poparzony. Dopiero wtedy Shiroyama popatrzył na
niego zaniepokojony; co się stało?
-Co się stało? - spytał na głos,
marszcząc lekko brwi. Opuścił nieco ramię, którego dłoń
trzymała bukiet czerwonych róż, ulubionych kwiatów Kou. Jak
rudowłosy miał mu wytłumaczyć, że czuł się zwyczajnie brudny?
Wziął co prawda tylko raz, ale ten raz w zupełności wystarczył.
-Idziesz na fizykę? - spytała Mari,
zahaczając go. On jednak pokręcił jedynie głową, więc
dziewczyna odeszła.
-Nic się nie stało. - odpowiedział w
końcu na pytanie czarnowłosego, choć odpowiedź ta nie była do
końca szczera. Stali i wpatrywali się w siebie nawzajem, Yuu z
żalem, Kou z dziwną obojętnością. W końcu jego twarz
złagodniała; przecież fotograf chciał dobrze, przychodząc po
niego z kwiatami. Uśmiechnął się lekko, odbierając bukiet.
-Ja..
-Dziękuję, są piękne. - powiedział
szybko, tym razem szczerze, trzymając róże. - Czemu tu
przyszedłeś?
-Chyba źle sprawdziłem twój plan
zajęć. Pomyliłem inżynierię z licencjatem. - wyznał Yuu,
uśmiechając się przepraszająco.
-Nie szkodzi. Nie mam zamiaru iść na
ostatni wykład.
I, chwytając go za dłoń, poprowadził
do swojego domu.
-Nie wiedziałem, że mieszkasz przy
dzielnicy czerwonych latarni. - wymruczał czarnowłosy, wchodząc do
klatki schodowej w towarzystwie Kou. Ten tylko wzruszył ramionami.
-Jedyna różnica jest taka, że z
okien widzę te wszystkie neony; jednak nie ciągnie mnie, żeby tam
chodzić. Moje ulubione kluby są w innej części miasta.
Yuu kiwnął głową na znak, że
rozumie. Gdy znaleźli się w pokoju rudowłosego, ten starannie
zamknął za nimi drzwi; zapowiadało się ciekawie.
Czarnowłosy usiadł na łóżku Shimy,
rozglądając się na boki. Pokój był dość mały, ale zauważył,
że zaszczepił w nim pasję do mody; na biurku piętrzyły się
magazyny, a na tablicy korkowej przy biurku zawisło wydrukowane jego
zdjęcie z pierwszej – i jak na razie jedynej – sesji
.Najwidoczniej spodobało mu się.
Że Kou usiadł obok niego zauważył
dopiero, gdy poczuł jego dotyk na swojej dłoni. Delikatny i
chłodny; problemy z krążeniem? Najwidoczniej. Przeniósł na niego
swoje spojrzenie, w którym gościły charakterystyczne iskierki;
chwycił szybko dłoń rudowłosego i ucałował jej wierzch, niczym
dżentelmen.
-Uwielbiam cię. - wyznał nagle Kou,
zupełnie niespodziewanie. Yuu uśmiechnął się do niego szeroko,
czując, jak po jego plecach przebiegają dreszcze. Szept, którym
chłopak wymówił te słowa, wywołał u niego niespodziewaną
reakcję; chwycił jego brodę i ucałował go prosto w te pełne
usta, przymykając powieki. Shima podjął zabawę. Uchylił wargi i
wysunął z nich język, by przesunąć nim po dolnej wardze
czarnowłosego. Kontynuowałby to, gdy nagle usłyszał, jak drzwi
jego pokoju otwierają się gwałtownie. Jego siostra; odskoczył od
Yuu jak oparzony, próbując przy tym zachować pokerową twarz.
-Czego chcesz? - spytał niegrzecznie,
chociaż siostra była od niego starsza, więc należał się jej
jakiś choćby szczątkowy szacunek; jednak Kou to Kou. Jako młodszy
brat był okropny.
-Chciałam się spytać, czy nie
złożyłbyś się ze mną na pizzę, ale widzę, że inaczej
zaspakajasz swój głód. - zauważyła; obaj chłopcy dostrzegli na
jej twarzy cień uśmiechu.
-Dziwne. - mruknął Shima, gdy
dziewczyna zamknęła za sobą drzwi. - Normalnie jesteśmy dla
siebie bardziej wredni..
-Zauważyła, że się zakochałeś. -
zaśmiał się Yuu, kładąc dłoń na jego udzie. Rudowłosy
momentalnie spąsowiał, gdy ten wspomniał o zakochaniu.
Zauroczenie, zakochanie; cóż za różnica? Zastanawiał się nad
nią, wpatrując się w dłoń na swoim udzie. Zaczął też myśleć,
czy aby na pewno powinien się ładować w bagno, jakim są
narkotyki; przecież tak naprawdę wcale ich nie potrzebował. Miał
w miarę stabilną sytuację życiową, kumpli na studiach, imprezy,
no i Yuu. To ostatnie powinno go skutecznie odwieść od tego
wyjątkowo głupiego pomysłu.
A jednak nie potrafił zapomnieć o
tym, jak wspaniale obojętnie się czuł, gdy wziął.
-Kou, może twój kolega zje z nami? -
spytała matka Shimy, gdy zauważyła, że mają gościa.
-Chętnie zjem, dziękuję. -
uśmiechnął się czarnowłosy, po czym drzwi pokoju zamknęły się
z powrotem. Na jego twarzy zagościł uśmiech; uśmiech, którego
przedtem Kou nie widział, a o którym mógł powiedzieć, że go
podniecał.
-Gdyby uśmiech i wzrok mogły gwałcić,
miałbyś wiele dziewictw i nie tylko na sumieniu. - odezwał się,
zakładając jego czarne włosy za ucho.
-Naprawdę? - spytał Shiroyama,
zamyślając się na moment. Po chwili wsunął dłoń między
złączone uda rudowłosego i pocałował go, popychając jego
kompletnie poddające się mu ciało na łóżko. Shima zerknął na
niego z niezdrową wręcz ciekawością; co on zamierzał?
-Co ty..?
-Nie przejmuj się. Nie zrobię niczego
zdrożnego, twoja rodzina tu jest. - zaśmiał się Yuu, klepiąc udo
chłopaka. Ładnie zaczynali, doprawdy; model, który nawiązywał
intymną więź ze swoim fotografem. Czy to czasem nie jest robienie
kariery „przez łóżko”? Pieprzyć to. Kou nigdy specjalnie nie
przejmował się tym, co wypada a co nie, więc dlaczego miałoby się
to teraz zmienić? Póki nie będą o tym plotkować światowe
tabloidy, nie będzie mu to wszystko przeszkadzało.
Po kilku chwilach zawołała ich matka
Kou. Chłopcy poszli do kuchni, gdzie siedziała już siostra
rudowłosego oraz jego rodzice.
-Mamo, tato, to jest Yuu. - przedstawił
fotografa, który uśmiechnął się czarująco do państwa
Takashima.
-Mówisz tak, jakbyś przedstawiał nam
swojego chłopaka. - zaśmiała się dziewczyna, biorąc pałeczkami
sushi.
-Zamknij się, bo pożałujesz.
Wtedy siostra Kou wstała i zaciągnęła
go do pokoju obok.
-Jeśli nie będziesz milszy, to powiem
rodzicom o tobie i twoim chłopaku. Chyba nie chcesz, żeby przeżyli
zawód, bo mają syna geja?
-To, że się z nim całowałem, nie
znaczy, że jest moim chłopakiem. - odparł Shima. - Poza tym,
dlaczego mieliby przeżyć zawód? Jest tylu gejów na świecie, że
to chyba staje się czymś normalnym.
-Nie słyszałeś ich rozmowy. Wciąż
się dziwią, dlaczego nie masz jakiejś dziewczyny. Nie stajesz się
coraz młodszy. - gdy to powiedziała, Kou poczuł, że siostra ma
rację; o nie, szybko, jakaś riposta.
-Och, przymknij się. - mruknął
urażony; dopiero po chwili mu coś zaświtało. - A dlaczego ty nie
masz chłopaka? Jesteś starsza o trzy lata.
Siostra Shimy wyraźnie poczerwieniała;
nie wiedziała, co ma odpyskować na to pytanie.
-Okej, umówmy się. Ja nie mówię o
tym, że jesteś gejem, a ty będziesz utrzymywał, że mam chłopaka.
Znasz go, widziałeś, ma na imię Tatsu.
-Dlaczego Tatsu?
-Pamiętasz naszego chomika?
Kou pamiętał. Faktycznie, miał na
imię Tatsu. Kiwnął gową.
-No dobrze. Ale powiedz mi, dlaczego
nie masz chłopaka?
-Bo mam dziewczynę.
Chłopak wciągnął powietrze tak
głośno, że pewnie słyszeli go rodzice w kuchni.
-Serio? Jak ma na imię? Ładna jakaś?
-Mari. A teraz chodź na ten obiad.
Shima nie mógł w to uwierzyć. Ta
Mari? Jego koleżanka ze studiów? Nie podejrzewałby jej o
posiadanie dziewczyny, raczej oglądała się za chłopakami. No
chyba, że to inna dziewczyna o tym imieniu, przecież nie jednemu
psu Burek na imię. Wrócili do kuchni z uśmiechami na twarzach.
-Już sobie pogadaliście? - spytała
pani Takashima, spoglądając to na syna, to na córkę, próbując
cokolwiek wyczytać z ich twarzy.
-Tak. - odparł Kou, siadając przy
stole obok Yuu. Dyskretnie położył dłoń na jego udzie i zacisnął
ją, spoglądając na niego kątem oka. Widząc uśmiech na jego
twarzy, sięgnął po pałeczki i zaczął jeść.
-Musisz wychodzić? - spytał
rudowłosy, gdy o dziesiątej wieczorem Shiroyama oświadczył, że
musi wracać do domu. Nazajutrz była środa, więc on sam powinien
położyć się wcześniej, żeby wstać po szóstej.
-Muszę, niestety. - skrzywił się
Yuu. - Jutro oddaję twoje zdjęcia. Muszę się przygotować.
-Śpij u mnie.
-Następnym razem. - obiecał fotograf,
ściskając z uśmiechem jego dłoń. Musnął jeszcze delikatnie
jego policzek i wyszli z pokoju; Kou chciał go kawałek odprowadzić.
-Jeszcze coś ci się stanie. Ta
okolica wydaje się być niebezpieczna. - zaprotestował czarnowłosy,
gdy już stał na korytarzu.
-Tylko przed klatkę, proszę.
Yuu nie potrafił mu odmówić. Zeszli
po schodach i stanęli pod drzwiami; było zimno, a Kou nie wziął
kurtki.
-Zmarzniesz.. - wyszeptał fotograf,
oplatając Shimę ramionami w pasie. Przyciągnął go do siebie,
choć komicznie to wyglądało; był niższy od rudowłosego, więc
przytulił się do niego, wtykając nos pod jego brodę. Przymknął
powieki; tak było mu dobrze. Dopiero po dłuższej chwili uniósł
głowę i ponownie tego dnia sięgnął do jego ust.
-Leć. Ucieknie ci metro. - mruknął
Kou, choć nie chciał go wypuścić ze swoich objęć. W końcu
puścił chłopaka; ten uśmiechnął się do niego i pobiegł w
kierunku stacji. Takashima stał dłuższą chwilę i wpatrywał się
w biegnącą sylwetkę. Uświadomił sobie jedną rzecz.
-Nawet nie zdążyłem spytać, czy
jesteśmy razem.. - wymamrotał, po czym szybko wrócił do
mieszkania. Wyjątkowo szybko rozebrał się, umył i położył
spać.
Cóż za wspaniały mikołajkowy prezent ^_^ Tak słodko i uroczo. Tego było mi trzeba, bo osatnio tylko o smutnych rzeczach myślę. Rodzeństwo zawsze musi wchodzić w najmniej odpowiednich momentach. Ech... Moja zbocona dusza już nie może doczekać się czegos więcej XD
OdpowiedzUsuńJak uroczo,mam nadziej,że oni będą razem!
OdpowiedzUsuńOooooo, jakie to jest urocze :3 Bardzo, bardzo mi się podobało! Odkryłam Twojego bloga niedawno i przeczytałam wszystko jednym tchem! Czekam na więcej :DD Zastanawiam się tylko (jak zawsze) kto będzie seme, mam nadzieję, że mnie jakoś zaskoczysz :3
OdpowiedzUsuńWeny życzę c:
Super, ekstra, świetne! Zakochałam się! :D Świetnie piszesz! Proszę, wstaw coś jak najszybciej >.<
OdpowiedzUsuń// Yumi