piątek, 6 grudnia 2013

Pure Beauty 5.

Witam wszystkich! Postanowiłam wrzucić coś dzisiaj, w ten wietrzny dzień, żeby choć trochę Wam go umilić.

Kou podszedł szybko do czarnowłosego mężczyzny, który stał pod budynkiem uczelni z z bukietem kwiatów. Oczy miał niemal okrągłe ze zdumienia; najpierw nie odzywa się cały dzień, a później tak po prostu przychodzi do niego po zajęciach?
-Co ty tu robisz? - spytał nieco obcesowo, wręcz z pretensją. Yuu to jednak nie zraziło; uśmiechnął się szeroko i pocałował go, znowu w kącik ust. Shima odsunął się, jakby został poparzony. Dopiero wtedy Shiroyama popatrzył na niego zaniepokojony; co się stało?
-Co się stało? - spytał na głos, marszcząc lekko brwi. Opuścił nieco ramię, którego dłoń trzymała bukiet czerwonych róż, ulubionych kwiatów Kou. Jak rudowłosy miał mu wytłumaczyć, że czuł się zwyczajnie brudny? Wziął co prawda tylko raz, ale ten raz w zupełności wystarczył.
-Idziesz na fizykę? - spytała Mari, zahaczając go. On jednak pokręcił jedynie głową, więc dziewczyna odeszła.
-Nic się nie stało. - odpowiedział w końcu na pytanie czarnowłosego, choć odpowiedź ta nie była do końca szczera. Stali i wpatrywali się w siebie nawzajem, Yuu z żalem, Kou z dziwną obojętnością. W końcu jego twarz złagodniała; przecież fotograf chciał dobrze, przychodząc po niego z kwiatami. Uśmiechnął się lekko, odbierając bukiet.
-Ja..
-Dziękuję, są piękne. - powiedział szybko, tym razem szczerze, trzymając róże. - Czemu tu przyszedłeś?
-Chyba źle sprawdziłem twój plan zajęć. Pomyliłem inżynierię z licencjatem. - wyznał Yuu, uśmiechając się przepraszająco.
-Nie szkodzi. Nie mam zamiaru iść na ostatni wykład.
I, chwytając go za dłoń, poprowadził do swojego domu.


-Nie wiedziałem, że mieszkasz przy dzielnicy czerwonych latarni. - wymruczał czarnowłosy, wchodząc do klatki schodowej w towarzystwie Kou. Ten tylko wzruszył ramionami.
-Jedyna różnica jest taka, że z okien widzę te wszystkie neony; jednak nie ciągnie mnie, żeby tam chodzić. Moje ulubione kluby są w innej części miasta.
Yuu kiwnął głową na znak, że rozumie. Gdy znaleźli się w pokoju rudowłosego, ten starannie zamknął za nimi drzwi; zapowiadało się ciekawie.
Czarnowłosy usiadł na łóżku Shimy, rozglądając się na boki. Pokój był dość mały, ale zauważył, że zaszczepił w nim pasję do mody; na biurku piętrzyły się magazyny, a na tablicy korkowej przy biurku zawisło wydrukowane jego zdjęcie z pierwszej – i jak na razie jedynej – sesji .Najwidoczniej spodobało mu się.
Że Kou usiadł obok niego zauważył dopiero, gdy poczuł jego dotyk na swojej dłoni. Delikatny i chłodny; problemy z krążeniem? Najwidoczniej. Przeniósł na niego swoje spojrzenie, w którym gościły charakterystyczne iskierki; chwycił szybko dłoń rudowłosego i ucałował jej wierzch, niczym dżentelmen.
-Uwielbiam cię. - wyznał nagle Kou, zupełnie niespodziewanie. Yuu uśmiechnął się do niego szeroko, czując, jak po jego plecach przebiegają dreszcze. Szept, którym chłopak wymówił te słowa, wywołał u niego niespodziewaną reakcję; chwycił jego brodę i ucałował go prosto w te pełne usta, przymykając powieki. Shima podjął zabawę. Uchylił wargi i wysunął z nich język, by przesunąć nim po dolnej wardze czarnowłosego. Kontynuowałby to, gdy nagle usłyszał, jak drzwi jego pokoju otwierają się gwałtownie. Jego siostra; odskoczył od Yuu jak oparzony, próbując przy tym zachować pokerową twarz.
-Czego chcesz? - spytał niegrzecznie, chociaż siostra była od niego starsza, więc należał się jej jakiś choćby szczątkowy szacunek; jednak Kou to Kou. Jako młodszy brat był okropny.
-Chciałam się spytać, czy nie złożyłbyś się ze mną na pizzę, ale widzę, że inaczej zaspakajasz swój głód. - zauważyła; obaj chłopcy dostrzegli na jej twarzy cień uśmiechu.
-Dziwne. - mruknął Shima, gdy dziewczyna zamknęła za sobą drzwi. - Normalnie jesteśmy dla siebie bardziej wredni..
-Zauważyła, że się zakochałeś. - zaśmiał się Yuu, kładąc dłoń na jego udzie. Rudowłosy momentalnie spąsowiał, gdy ten wspomniał o zakochaniu. Zauroczenie, zakochanie; cóż za różnica? Zastanawiał się nad nią, wpatrując się w dłoń na swoim udzie. Zaczął też myśleć, czy aby na pewno powinien się ładować w bagno, jakim są narkotyki; przecież tak naprawdę wcale ich nie potrzebował. Miał w miarę stabilną sytuację życiową, kumpli na studiach, imprezy, no i Yuu. To ostatnie powinno go skutecznie odwieść od tego wyjątkowo głupiego pomysłu.
A jednak nie potrafił zapomnieć o tym, jak wspaniale obojętnie się czuł, gdy wziął.


-Kou, może twój kolega zje z nami? - spytała matka Shimy, gdy zauważyła, że mają gościa.
-Chętnie zjem, dziękuję. - uśmiechnął się czarnowłosy, po czym drzwi pokoju zamknęły się z powrotem. Na jego twarzy zagościł uśmiech; uśmiech, którego przedtem Kou nie widział, a o którym mógł powiedzieć, że go podniecał.
-Gdyby uśmiech i wzrok mogły gwałcić, miałbyś wiele dziewictw i nie tylko na sumieniu. - odezwał się, zakładając jego czarne włosy za ucho.
-Naprawdę? - spytał Shiroyama, zamyślając się na moment. Po chwili wsunął dłoń między złączone uda rudowłosego i pocałował go, popychając jego kompletnie poddające się mu ciało na łóżko. Shima zerknął na niego z niezdrową wręcz ciekawością; co on zamierzał?
-Co ty..?
-Nie przejmuj się. Nie zrobię niczego zdrożnego, twoja rodzina tu jest. - zaśmiał się Yuu, klepiąc udo chłopaka. Ładnie zaczynali, doprawdy; model, który nawiązywał intymną więź ze swoim fotografem. Czy to czasem nie jest robienie kariery „przez łóżko”? Pieprzyć to. Kou nigdy specjalnie nie przejmował się tym, co wypada a co nie, więc dlaczego miałoby się to teraz zmienić? Póki nie będą o tym plotkować światowe tabloidy, nie będzie mu to wszystko przeszkadzało.
Po kilku chwilach zawołała ich matka Kou. Chłopcy poszli do kuchni, gdzie siedziała już siostra rudowłosego oraz jego rodzice.
-Mamo, tato, to jest Yuu. - przedstawił fotografa, który uśmiechnął się czarująco do państwa Takashima.
-Mówisz tak, jakbyś przedstawiał nam swojego chłopaka. - zaśmiała się dziewczyna, biorąc pałeczkami sushi.
-Zamknij się, bo pożałujesz.
Wtedy siostra Kou wstała i zaciągnęła go do pokoju obok.
-Jeśli nie będziesz milszy, to powiem rodzicom o tobie i twoim chłopaku. Chyba nie chcesz, żeby przeżyli zawód, bo mają syna geja?
-To, że się z nim całowałem, nie znaczy, że jest moim chłopakiem. - odparł Shima. - Poza tym, dlaczego mieliby przeżyć zawód? Jest tylu gejów na świecie, że to chyba staje się czymś normalnym.
-Nie słyszałeś ich rozmowy. Wciąż się dziwią, dlaczego nie masz jakiejś dziewczyny. Nie stajesz się coraz młodszy. - gdy to powiedziała, Kou poczuł, że siostra ma rację; o nie, szybko, jakaś riposta.
-Och, przymknij się. - mruknął urażony; dopiero po chwili mu coś zaświtało. - A dlaczego ty nie masz chłopaka? Jesteś starsza o trzy lata.
Siostra Shimy wyraźnie poczerwieniała; nie wiedziała, co ma odpyskować na to pytanie.
-Okej, umówmy się. Ja nie mówię o tym, że jesteś gejem, a ty będziesz utrzymywał, że mam chłopaka. Znasz go, widziałeś, ma na imię Tatsu.
-Dlaczego Tatsu?
-Pamiętasz naszego chomika?
Kou pamiętał. Faktycznie, miał na imię Tatsu. Kiwnął gową.
-No dobrze. Ale powiedz mi, dlaczego nie masz chłopaka?
-Bo mam dziewczynę.
Chłopak wciągnął powietrze tak głośno, że pewnie słyszeli go rodzice w kuchni.
-Serio? Jak ma na imię? Ładna jakaś?
-Mari. A teraz chodź na ten obiad.
Shima nie mógł w to uwierzyć. Ta Mari? Jego koleżanka ze studiów? Nie podejrzewałby jej o posiadanie dziewczyny, raczej oglądała się za chłopakami. No chyba, że to inna dziewczyna o tym imieniu, przecież nie jednemu psu Burek na imię. Wrócili do kuchni z uśmiechami na twarzach.
-Już sobie pogadaliście? - spytała pani Takashima, spoglądając to na syna, to na córkę, próbując cokolwiek wyczytać z ich twarzy.
-Tak. - odparł Kou, siadając przy stole obok Yuu. Dyskretnie położył dłoń na jego udzie i zacisnął ją, spoglądając na niego kątem oka. Widząc uśmiech na jego twarzy, sięgnął po pałeczki i zaczął jeść.


-Musisz wychodzić? - spytał rudowłosy, gdy o dziesiątej wieczorem Shiroyama oświadczył, że musi wracać do domu. Nazajutrz była środa, więc on sam powinien położyć się wcześniej, żeby wstać po szóstej.
-Muszę, niestety. - skrzywił się Yuu. - Jutro oddaję twoje zdjęcia. Muszę się przygotować.
-Śpij u mnie.
-Następnym razem. - obiecał fotograf, ściskając z uśmiechem jego dłoń. Musnął jeszcze delikatnie jego policzek i wyszli z pokoju; Kou chciał go kawałek odprowadzić.
-Jeszcze coś ci się stanie. Ta okolica wydaje się być niebezpieczna. - zaprotestował czarnowłosy, gdy już stał na korytarzu.
-Tylko przed klatkę, proszę.
Yuu nie potrafił mu odmówić. Zeszli po schodach i stanęli pod drzwiami; było zimno, a Kou nie wziął kurtki.
-Zmarzniesz.. - wyszeptał fotograf, oplatając Shimę ramionami w pasie. Przyciągnął go do siebie, choć komicznie to wyglądało; był niższy od rudowłosego, więc przytulił się do niego, wtykając nos pod jego brodę. Przymknął powieki; tak było mu dobrze. Dopiero po dłuższej chwili uniósł głowę i ponownie tego dnia sięgnął do jego ust.
-Leć. Ucieknie ci metro. - mruknął Kou, choć nie chciał go wypuścić ze swoich objęć. W końcu puścił chłopaka; ten uśmiechnął się do niego i pobiegł w kierunku stacji. Takashima stał dłuższą chwilę i wpatrywał się w biegnącą sylwetkę. Uświadomił sobie jedną rzecz.
-Nawet nie zdążyłem spytać, czy jesteśmy razem.. - wymamrotał, po czym szybko wrócił do mieszkania. Wyjątkowo szybko rozebrał się, umył i położył spać.

4 komentarze:

  1. Cóż za wspaniały mikołajkowy prezent ^_^ Tak słodko i uroczo. Tego było mi trzeba, bo osatnio tylko o smutnych rzeczach myślę. Rodzeństwo zawsze musi wchodzić w najmniej odpowiednich momentach. Ech... Moja zbocona dusza już nie może doczekać się czegos więcej XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak uroczo,mam nadziej,że oni będą razem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooooo, jakie to jest urocze :3 Bardzo, bardzo mi się podobało! Odkryłam Twojego bloga niedawno i przeczytałam wszystko jednym tchem! Czekam na więcej :DD Zastanawiam się tylko (jak zawsze) kto będzie seme, mam nadzieję, że mnie jakoś zaskoczysz :3
    Weny życzę c:

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ekstra, świetne! Zakochałam się! :D Świetnie piszesz! Proszę, wstaw coś jak najszybciej >.<
    // Yumi

    OdpowiedzUsuń