piątek, 13 czerwca 2014

Pure beauty 9.

Witajcie! Minęło sporo czasu odkąd cokolwiek tu dodałam.. Przepraszam. Wykręcę się studiami i szpitalem, w którym zmarnowałam prawie trzy tygodnie życia. 
Nie dam żadnego nowego opowiadania. Jakoś przywiązałam się do Pure beauty.. Musicie mi to wybaczyć.


Kou nie wiedział, czy się przesłyszał, czy Kouji naprawdę proponuje mu wykonanie najstarszego zawodu świata. On miałby się puszczać? Było to dla niego zawsze abstrakcją; mawiał sobie, że prędzej skończy z braniem narkotyków, niż da się dotknąć obcemu mężczyźnie. A jednak teraz się zawahał. Diler po raz kolejny postanowił wykorzystać to, że Shima nie jest pewien, co właśnie powinien zrobić.
-Spokojnie, ten facet nie jest żadnym zboczeńcem. Nie skatuje cię aż tak.
-Aż tak?!
Kouji zaśmiał się.
-O nic się nie martw. Chodź, idziemy. - mówiąc to, pociągnął oporne ciało Kou i wyprowadził go z klubu.
Gdy szli, Takashima nawet nie myślał o tym, że zamierza zdradzić swojego chłopaka. Zaczął za to myśleć, co zrobić, by tę zdradę ukryć.


Po kilkunastu minutach weszli do wysokiego apartamentowca w Roppongi.
-Super, będę miał niedaleko do domu. - mruknął Shima; w końcu mieszkał blisko tej dzielnicy, ba, nawet mijali po drodze blok, w którym mieszkał z rodziną. Gdy znaleźli się w windzie, diler przycisnął przycisk ze złotą piętnastką i już po chwili wjeżdżali na odpowiednie piętro.
-Mieszkanie dwieście dwadzieścia.
-Co?
-Powodzenia.
Mówiąc to, Kouji wypchnął go z windy i pospiesznie nacisnął zero. Shima nie zdążył zareagować, bo drzwi się zamknęły. Rozejrzał się nieco desperacko po otoczeniu; korytarz w prawo i w lewo. Mógł się tego spodziewać. Najpierw ruszył w prawo, co było dobrą decyzją. Przeszedł kilka metrów i stanął pod drzwiami mieszkania dwieście dwadzieścia. Nie myślał już o Yuu, chociaż ile razy to robił, podkreślał, jak bardzo go kocha. Najwidoczniej narkotyki kochał bardziej.
Zapukał do drzwi, cicho, żeby w razie czego stwierdzić, że nikogo nie ma w domu i zmyć się jak najszybciej. Jednak szczęście mu nie dopisało; otworzył mu mężczyzna w średnim wieku, który na widok Kou uśmiechnął się niebezpiecznie. „Na litość boską, gdzie ja jestem?”, pomyślał Shima, wchodząc do środka bez śladu uśmiechu na twarzy.
-Kouji cię przysłał? - spytał mężczyzna, stojąc w przedpokoju, chociaż Kou nie zamierzał ściągać butów.
-Tak.
-Ładniutki jesteś. Zadbany, chudy.. On wie, jakich lubię najbardziej.
W tym momencie rudowłosy poczuł, że zaczyna go mdlić. Uświadomił sobie, że przecież nigdy nie szedł z żadnym mężczyzną do łóżka, mimo że był zadeklarowanym gejem. Zaczął się zwyczajnie bać. Bać, że jeśli się spodoba, to facet zacznie go prześladować i normalnie padnie ofiarą stalkingu. Zadrżał, gdy właściciel mieszkania pogłaskał go po policzku. W tym momencie Kou zaczął tęsknić za Yuu i jego delikatnym dotykiem, a raczej za nim całym. Chciał, żeby czarnowłosy jakimś sposobem znalazł go, wyciągnął z tego mieszkania, nakrzyczał, może nawet uderzył żeby się opamiętał i zabrał jak najdalej stąd.
Ale było to niemożliwe. Niestety.
-Chodź. - wymruczał mężczyzna, prowadząc go, jak mniemał, do swojej sypialni. - Płacę w herze, więc oszczędzisz sobie biegania i załatwiania, tym bardziej, że ostatnio u Koujiego ciężko z w miarę tanim i dobrym jakościowo towarem.
Shima poczuł, że krążenie odchodzi z jego dłoni; stały się jeszcze zimniejsze niż zwykle. Czuł, że to nie jego dłonie. Że to wszystko nie dzieje się naprawdę. Że nie powinien należeć do tego świata. Że jego miejsce jest przy Shiroyamie, że.. Nagle usłyszał swój własny głos.
-Najpierw towar. - powiedział zimnym tonem, według dobrze znanej zasady. To on powinien dyktować warunki. Mężczyzna zmierzył go uważnie wzrokiem, lecz uśmiechnął się.
-Widzę że wiesz, czego chcesz. Podoba mi się to. - powiedział, po czym sięgnął do szuflady i wyciągnął trzy opakowania ze staniolu. - Zwykle daję jedną działkę; ale tak mi się spodobałeś, że dostaniesz trzy. Zobaczymy, czy będziesz tego wart..
Kou wyczuł moment. Gdy jego towarzysz zaczął się rozbierać, schował trzy działki do kieszeni i puścił się biegiem do wyjścia. Przesunął szybko zamek i uciekł; wiedział, że nie będzie biegł za nim, bo przecież nie wybiegnie na klatkę w samej bieliźnie. Postanowił nie jechać windą, żeby nie mógł go zaskoczyć na jakimś piętrze; zbiegł z piętnastego piętra schodami, po czym wypadł z klatki prosto na podwórko. Padało.


Kiedy wszedł do mieszkania, ściągnął szybko buty i kurtkę, po czym schronił się w swoim pokoju. Opanowanie oddechu i przyspieszonego pulsu nie było zbyt proste; nie dochodził do niego fakt, że właśnie uciekł swojemu potencjalnemu klientowi. Kouji go zabije. To więcej, niż pewne.
-Jaką kupiłeś bluzę? - spytała mama, wchodząc do jego pokoju.
-Bluzę? Ach.. Nic mi się nie spodobało, więc pójdę znowu za tydzień, może zmienią kolekcję.
Kobieta kiwnęła głową i wyszła z jego pokoju. Rzucił się na łóżko, zamykając oczy; a chciał być tylko zwyczajnym studentem. Nie spodziewał się, że wpakuje się w to wszystko. Spróbował ponownie zadzwonić do Yuu; nie odebrał.
Poczekał, aż wszyscy pójdą spać, po czym zamknął się w łazience z całym sprzętem. Strzykawka, kwasek, łyżeczka, zapalniczka – to wszystko było mu potrzebne. No i narkotyk. Wysypał jedną działkę na łyżeczkę, dolał do niej roztwór z kwasku by wszystko się rozpuściło, po czym wszystko wciągnął do strzykawki. Na szczęście miał widoczne żyły, więc nie musiał obwiązywać ramienia. Po prostu wkuł się i powoli wcisnął tłoczek. Kilka sekund później urwał mu się film i osunął się po ścianie prosto na zimne kafelki.
Przebudził się dopiero rano, lecz nie mógł się ruszyć. Nie wiedział, co było w tej heroinie, że tak dziwnie go trzepnęła; czuł się kompletnie sparaliżowany. Najgorsze było to tłuczenie, które rozległo się w jego głowie; dotarło do niego, że ktoś puka do drzwi.
-Kto tam jest? - spytał się dziewczęcy głos; to jego siostra. Ona o wszystkim wiedziała. Powoli zmienił pozycję na taką, by móc się doczołgać do drzwi. W międzyczasie wyciągnął strzykawkę ze zgięcia łokcia i schował ją między szamponami. Gdy dotarł do drzwi, uniósł się z wielkim wysiłkiem i przekręcił zamek tak, by dziewczyna mogła wejść do środka. Potem opadł na podłogę.
-Kou? - szepnęła, gdy zobaczyła brata leżącego na kafelkach. Weszła do łazienki, zamknęła z powrotem drzwi i kucnęła przy nim.
-Zemdlałem. - wymamrotał, chociaż czuł, że siostra całkiem go przejrzała. Widział to w jej zrozpaczonych oczach; po prostu była bezradna i wcale się jej nie dziwił. Sam by nie wiedział jak ma postąpić na jej miejscu. Pomogła mu wstać i bezszelestnie przeszli do pokoju Kou.
-Powiedziałeś Yuu? - spytała.
-Nie odebrał ode mnie telefonu.
-Ale ode mnie odbierze. - powiedziała stanowczo, po czym wzięła komórkę brata i spisała numer Yuu. Przepisała go do swojego telefonu i już po chwili dzwoniła do czarnowłosego. - Yuu? Tu siostra Kou. Ani mi się waż odkładać słuchawkę! Mój brat ma spory.. Problem. Uzależnił się.
Shima nie mógł tego słuchać. Leżał na łóżku, toteż zasłonił uszy poduszką i zacisnął powieki. Po kilku minutach poczuł, jak siostra klepie go w ramię.
-Zaraz tu będzie.


Rudowłosy czuł się dziwnie pusty, gdy usłyszał dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć jego siostra, której podziękował skinieniem głowy, gdy tylko wprowadziła Yuu do jego pokoju. Czarnowłosy wyglądał, jakby ktoś dał mu w twarz; nieświadomość tego, co działo się z jego własnym chłopakiem zabolała go. Nawet bardzo.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? - spytał, siadając na miękkim materacu łóżka.
-Bo nie chciałeś ze mną rozmawiać. Dla ciebie studia są ważniejsze, niż ja.
-A dla ciebie widocznie narkotyki są ważniejsze ode mnie.
-Nie odwracaj kota ogonem! Wiesz, w co prawie wpakował mnie diler, u którego kupowałem? Nie wiesz. Bo cię przy mnie nie było. Przez ostatnie tygodnie byłem zdany na siebie i na niego, czy mi sprzeda coś czy nie, czy zaprowadzi mnie do jakiegoś mężczyzny, czy..
-Słucham?! Byłeś w łóżku z jakimś obcym facetem?
-Wysłuchasz mnie do końca? Nie byłem. Dał mi co chciałem i uciekłem. Nie umiałbym się oddać komuś, kogo nie kocham. A kocham tylko ciebie. - dodał cicho, czując, że zaraz się rozpłacze.
Dopiero teraz Yuu przyjrzał się Takashimie. Uniósł jego koszulkę; mógł policzyć wszystkie żebra, kości biodrowe alarmująco wystawały, a twarz poszarzała i zapadła się.
-Gdzie się podziała moja pięknota? - spytał czarnowłosy, po czym uniósł dłoń i pogłaskał go po twarzy.
-Chyba umarła. - przyznał Kou, spoglądając w ciemne oczy swojego partnera. - A przynajmniej tak się czuje.
-Kiedy masz pierwszy egzamin?
-Za dwa tygodnie.
-Musisz przestać. Robimy odwyk.
-My?
-Chyba nie myślałeś, że zostawię cię z tym samego?
-To świetna okazja, bo czuję, że łapie mnie głód. Jest tylko jeden mały haczyk. Moi rodzice nie mogą się o niczym dowiedzieć.
Kou miał wrażenie, że Yuu czuje się winny. Winny tego, że przeoczył coś ważnego. Poczuł, że może się podnieść, więc usiadł i przysunął się do czarnowłosego.
-Dziękuję. - wymamrotał, po czym objął go drżącymi ramionami. Położył głowę na jego ramieniu i znowu poczuł się tak spokojny, jak nigdy w życiu. Shiroyama uśmiechnął się, choć tak naprawdę czuł się paskudnie; zdał sobie sprawę z tego, dlaczego źrenice Kou były tak małe, kiedy się w nie ostatnio wpatrywał.



-Ile będziesz u Yuu?
-Nie mam pojęcia. Tyle, ile będzie tego.. Wymagała sytuacja. - powiedział Kou, po czym zarzucił na siebie kurtkę i wyszedł u boku czarnowłosego z mieszkania. Siostra stała przy drzwiach dopóki nie zniknęli na schodach. Dopiero teraz Shima poczuł, jak bardzo jej na nim zależało.
-Powiedz mi.. Ile to trwa? - spytał Yuu po drodze do mieszkania, które zajmował z rodziną.
-Jakieś dwa miesiące.
-Ach.. To może nie będzie tak ciężko. Przygotuj się na skurcze mięśni, żołądka, i.. Właśnie, przydałoby się coś na uspokojenie. Poproszę mamę, jej przyjaciółka jest lekarką. Może coś ci przepisze.
-Skąd wiesz, jak to wszystko przebiega?
-Dużo modelek bierze kokainę albo heroinę. Zazwyczaj to pierwsze, żeby się lepiej czuć. Ale niektóre biorą drugą opcję. - mruknął Yuu, po czym wyciągnął klucze i otworzył mieszkanie. Na jego ramieniu gościła torba z rzeczami Kou, którą od razu zaniósł do swojego pokoju. Shima poszedł za nim; w kieszeni jego spodni wciąż gościły dwie działki z wczorajszego dnia.