Hej hej!
Patrzę na datę poprzedniego posta i zastanawiam się jak to się stało, że minął ponad rok od jego napisania. W moim życiu zmieniło się sporo - nie jestem już rąbniętą studentką biotechu, która potrafiła spędzać ze znajomymi całe noce na robieniu wszelakich projektów. Teraz jestem jeszcze bardziej szurniętą studentką kosmetologii, która spośród 79 innych dziewczyn znalazła jedynie kilka, z którymi można pogadać jak z ludźmi. Serio. Niektóre dziewczyny są żywym potwierdzeniem stereotypów o kosmetyczkach/kosmetolożkach. Z tego powodu zwyczajnie brakuje mi ludzi z biotechu - może nie mieliśmy najlepszych ocen, ale czułam się tam przynajmniej na miejscu. Mimo mojego narzekania z samego kierunku jestem całkiem zadowolona, moje medyczne zainteresowania wreszcie znalazły gdzieś swoje ujście i dowiaduję się ciekawych rzeczy (serio, teraz mam zajęcia z chirurgii i profesor pokazuje nam różne zdjęcia - od przeszczepów skóry, przez zmiażdżoną w wyniku ugryzienia przez psa rękę aż do kończyn po amputacji, tak zaraz po, jeszcze krwawiące xD).
Żeby nie było, że reklamuję kierunek studiów - jest mi szkoda tego bloga. Przypominam sobie, ile energii i radości wkładałam w pisanie każdego rozdziału, każdego opowiadania i chyba trochę za tym tęsknię. Obawiam się jednak, że z wiekiem* straciłam zdolność do kreatywnego myślenia - przynajmniej w kwestii homo-opowiadań z nutkami nihilizmu i często bezczelnością Uruhy. Bo Uruha w moich opowiadaniach jest bardzo do mnie podobny, zwłaszcza kiedy jest bezczelny, sarkastyczny i jego wypowiedzi zalatują dekadentyzmem; mimo wszystko bardzo kochał (kocha?) Aoiego. Muszę się pochwalić, że ostatnio poprawiłam skille w wyjątkowo kretyńskich porównaniach - tylko nie jestem w stanie stwierdzić, czy to by mi pomogło w powrocie do pisania. Ostatnio (przed chwilą) wpisałam w google "aoiha" i.. Serio, nikt nie pisze już fików? NIKT? Naprawdę, podeślijcie mi bloga który w miarę na bieżąco dodaje jakieś opowiadania, bo mam wrażenie, że moje pokolenie albo z pisania wyrosło, albo się wypaliło, albo zapomniało. Zapomniało przez wynikające z pełnoletności obowiązki dnia codziennego**.
Nie obiecuję, że wrócę, i to wrócę z czymś ekstra. Nie mniej jednak miło mi, że chyba ktoś tu jeszcze zagląda. Trzymajcie się cieplutko ;)
*skończone 22 lata to nie przelewki, straciłam już ok. 4% kolagenu xD
**bo tyle moich znajomych jest już w związkach małżeńskich i ma dzieci, że pewnie nie starcza im czasu żeby się po tyłku podrapać